Zycie samo przynosi odpowiedzi na wiele problemow, ktore pojawiaja sie codziennie. Ogolnie mowiac, jest takie albo podobnie brzmiace powiedzenie: Zycie jest najlepsza nauczycielka. A moze to byla historia zycia. Czy tego chcemy, czy nie chcemy, czesto gesto (owe codzienne dylematy, ktore kazdemu sie przytrafiaja) sa dobra lekcja dla kazdego z nas. Puenta zamiast na koncu, jest na na poczatku; zreszta kazdy sam oceni (pomijajac zwykle sympatie czy antypatie) bo nie o to tu chodzi. Doprawdy.
Moral ogolnie mowiac jest taki: - Jedni ucza sie od zycia obserwujac takie tam rozne zdarzenia i wyciagaja wnioski. Inni - postepuja odwrotnie; machna reka a jutro zapominaja. Zrzymaja sie na skutki, za nic majac przyczyny. Krotko mowiac, zwoje umieszczone pod ich skalpami nie rejestruja istoty zdarzenia w ktorym uczestnicza. Ot, po prostu, bagatelizuja je. To sie nazywa z pospolitym jezyku zaniedbaniem intelektualnym. Dokladnie tak. Nie inaczej. Natomiast pieczolowite, wlasnoreczne opisywanie (zarazem podkreslanie niezbornosci umyslowej) oraz przyznawanie sie do uczestnictwa w wydarzeniach, w ktorych demonstruje sie publicznie (najlagodniej mowiac brak logiki) to potwierdzenie jedynie tezy o zaniedbaniu intelektualnym ofiary. Nic wiecej. Pozostaje usmiechnac sie pod nosem na takie dictum. I wzruszyc ramionami napotykajac od czasu do czasu na podobne projekcje.
Doprawdy. Tak czy tak, to nieszczesne pokolenie 60latkow pyskujacych patriotycznie tkwiace po czubek nosa w prlu nie zdaje sobie sprawy z faktu, ze jest po prostu niereformowane. Stad prosty wniosek nie owijajac w bawelne: z 'tym' bagazem (to prawda, niewidocznym na oko) ciagnietym dzien w dzien za soba idzie sie juz do piachu. I nie ma na to rady. Nie pomoga zaklecia, na nic zdaja sie deklaracje - nie urazajac nadmiernie - ten typ tak ma. I nie ma tak naprawde z reka na sercu mowiac w tym jego winy - to poklosie ostatniego pokolenia wieloletniej transformacji rozpoczetej (czy nam sie to podoba czy nie) przez dziela wyrosle przy Wieslawie, pozniej Edwardzie komuniscie ale jednak patriocie a skonczywszy na zaniedbanym intelektualnie Jaroslawie. W tej dekadzie nic sie zatem nie zmieni, poniewaz nie ma zadnych przeslanek wskazujacych na zmiany.
Po 2020 bedzie juz z gorki. Czas jest najlepszym lekarzem, goi rany. Ta mantra brzmi banalnie, ale tak jest. Doprawdy. Teraz czas na dwie zwykle ilustracje. Pierwsza - to wydarzenie (w ostatni poniedzialek) na trasie kolejowej Grodzisk Mazowiecki - Zyrardow. Krotko opisana ponizej. Druga - to wydarzenie (w ostatnia srode) ktore w najlepszej wierze opisal wlasnorecznie artisan C. Posluchajcie, co przydarzylo sie fanfanowi. (...) wyjechalem z tej bocznej drozki, dojechalem do torow, zwolnilem, patrze w lewo, patrze w prawo, nic nie jedzie. Nie zatrzymalem sie i przejechalem wolniutko przez te tory. C dodaje od siebie: - Nie ujechalem nawet dwudziestu metrow, kiedy nie wiadomo skad pojawila sie za mna policja. Mrugneli, ze mam stanac, ale ja sie nie zatrzymalem - wyjasnia fantazjujac dalej, dlaczego zignorowal nakaz policji.
Dopychajac opis kolanem: a/ fanfan zlekcewazyl znak Stop b/ nie zatrzymal sie na wezwanie policji. Ale ale, przyjmujac na potrzeby tego przykladu takie oto proste i zrozumiale zalozenie: gdyby choc troche w zyciu podrozowalo po swiecie nasze pszennoburaczane serce, to byc moze nie pozwolilo sobie o tak pstryk na kompromitacje swojego rzemiosta. Ma szczescie, ze mieszka w podstolecznej miejscowosci w condo. W kraju cywilizacji smierci lezalby w ciagu 2 minut z facjata przyspawana do maski pojazdu z rekami z tylu glowy. Zreszta to niewazne, nie ma co dalej drazyc sprawy.
Drugie wydarzenie, analogiczne, tez na wspomnianej trasie. Dwa dni wczesniej. W ostatni poniedzialek zycie dopisalo smutna puete do opowiesci fanfana, ktory tak naprawde ma w zyciu wiecej szczescia niz rozumu. Sa przeciez zdjecia w sieci (z poniedzialku) niebezpiecznego torowiska pod Zyrardowem. Kto chce, znajdzie. Na nich (nz zdjeciach) widac obok przejazdu kolejowego zdeformowana bryle. Rozpoznac mozna jedynie drzwi, sztuk jeden. To pozostalosci z pojazdu zmiazdzonego przez pociag, ktory nadjechal znienacka z predkoscia 120 km. Kierowca nie zyje. Podobnie jak w powyzszym przykladzie C: dojechal do torow, zwolnil, patrzyl w lewo, patrzyl w prawo, nie zatrzymal sie przed znakiem Stop. Widocznosc z prawej strony na oko 2 km. Z lewej podobnie, pustynia. W bialy dzien, w poludnie, kierowca nie zatrzymal sie przed znakiem Stop i wjechal na przejazd wprost pod pedzacy pociag. Nie wiadomo jaka byla przyczyna tragedii. Wyglada na pierwszy rzut oka na zwykle samobojstwo. Trudno inaczej te katastrofe wytlumaczyc.
PM™
Komentarze